Chiny: Szanghaj wciąż w surowym lockdownie. Trwają protesty
Zamieszkany przez 25 mln osób Szanghaj, uznawany za najbogatsze miasto Chin, od przełomu marca i kwietnia objęty jest surowym lockdownem.
W mediach pojawiły się liczne doniesienia o niedoborach żywności i lekarstw, braku dostępu do pilnie potrzebnej opieki medycznej oraz spartańskich warunkach w masowych ośrodkach kwarantanny.
Protesty w Szanghaju
Sieć obiegły krytyczne komentarze i nagrania pokazujące mieszkańców protestujących przeciwko restrykcjom. Na jednym z nich widać mężczyznę demontującego zielony płot, jakimi władze zagrodziły wejścia do niektórych budynków, aby uniemożliwić ludziom wychodzenie na zewnątrz. Władze zaczęły ustawiać takie płoty po ogłoszeniu decyzji o tzw. twardej izolacji niektórych obszarów. Internauci nazywają ogrodzenia "klatkami w ZOO" i wyrażają obawy, że zamykanie ludzi w budynkach może być niebezpieczne np. w wypadku pożaru.
Inne materiały przedstawiają ludzi stojących w oknach i tłukących w garnki lub grających na instrumentach. Natomiast władze cenzurują krytyczne komentarze i relacje z Szanghaju, które są usuwane z chińskich mediów społecznościowych. Rządzący twierdzą, iż część restrykcji zostało już złagodzonych. Niemniej, większość mieszkańców wciąż nie może wychodzić z mieszkań oraz osiedli.
Sytuacja epidemiczna
W Szanghaju wykryto w ostatni poniedziałek 1 661 nowych zakażeń objawowych i 15 319 infekcji bezobjawowych. Zmarły 52 zakażone osoby, co podniosło łączny bilans zgonów w najnowszej fali do 190.
Nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa lockdown, ale władze zasygnalizowały, że zostanie on utrzymany do "całkowitego zwycięstwa nad wirusem".